Pieczesz ciasta i robisz domowe desery? Używasz cukru waniliowego? Na pewno? To sprawdź co masz w domu i czego dodajesz do ciasta. Cukru z wanilią czy raczej waniliną lub etylowaniliną?

Robiłam kiedyś porządki w przyprawach. I nagle, mnie olśniło. Dostrzegłam to dodatkowe „n” w cukrze! Nie waniliowy, tylko wanilinowy! Eh, po tylu latach. Lepiej późno, niż wcale. Tak już jest, mózg lubi sobie upraszczać życie. Gdy czytamy, nie badamy wzrokiem każdej litery po kolei. Patrzymy na całość i szybko przetwarzamy treść. Zwłaszcza, jeśli używamy czegoś od lat, a zakupy robimy schematycznie i bez zastanowienia.

Jak myślisz, jaki to cukier?

cukier_wanilinowy

Wszystkie cukry na zdjęciu wyżej, to cukry wanilinowe. Zamiast wanilii do cukru producent dodał wanilinę (4-hydroksy-3-metoksybenzaldehyd) lub (częściej) etylowanilinę (3-etoksy-4-hydroksybenzaldehyd).  Są to aromaty, substancje zapachowo-smakowe. Wanilina to aromat identyczny z naturalnym, uzyskiwany w laboratoriach chemicznych. Etylowanilina to aromat sztuczny, typowo chemiczny wynalazek. Jeśli piekę domowe ciasto, to nie mam ochoty wrzucać do niego chemii. I już.

Składniki popularnych cukrów wanilinowych:

  • Cukier wanilinowy, Delecta: cukier, etylowanilina.
  • Cukier wanilinowy, Winiary: cukier, etylowanilina.
  • Cukier wanilinowy, Gellwe: cukier, aromaty: etylowanilina i wanilina, błonnik roślinny (z pszenicy).
  • Cukier wanilinowy, Castello: cukier, aromaty: etylowanilina, wanilina.
  • Cukier wanilinowy, Dr.Oetker: cukier, aromat: etylowanilina.
  • Cukier wanilinowy Premium, Dr.Oetker: cukier, wanilina, aromat naturalny.

A to?

cukier_waniliowy

W tych torebkach zamiast typowo chemicznych aromatów znajdziemy przynajmniej trochę wanilii. Zamiast cukru z wanilią można też kupić laski wanilii i to jest według mnie najlepsza opcja.

Składniki popularnych cukrów z wanilią:

  • Cukier z prawdziwą wanilią i nutą kardamonu, Kamis: cukier, wanilia – 4%, kardamon.
  • Cukier z prawdziwą wanilią, Kotanyi: cukier, wanilia w proszku.

Nie spiesz się i czytaj uważnie, mówię sobie ;-).

Tekst nie jest sponsorowany.

Fot. u góry: Flickr/grongar