Jak przeprowadzka wpływa na życie? O filozoficznych porządkach i o tym, że warto mieć mniej.

Lubię przeprowadzki

Kilka dni temu kolejny raz się przeprowadziłam. Lubię zmieniać widok z okna. W ogóle lubię zmiany! Przeprowadzka potrafi być wyczerpująca, ale ma świetną zaletę – jest oczyszczająca! Zmusza do przejrzenia wszystkich rzeczy i zachęca do pozbycia się tych niepotrzebnych. Przy okazji ostatniego pakowania, wyrzuciłam kilka kartonów makulatury – jakieś foldery, materiały ze studiów, stare faktury i pełno innych zbędnych papierów. I już po tych wszystkich porządkach i segregacji, stwierdziłam, że nadal mam za dużo. Za dużo przedmiotów, które trzeba dźwigać, a potem układać i przechowywać. Uświadomiłam sobie, jak bardzo to może być przytłaczające. Nie tylko swoimi kilogramami. Przeprowadzka była dla mnie impulsem do większych zmian. Zmian, które w sumie dojrzewały we mnie już od kilku lat. Od czasu, gdy w radio wysłuchałam audycji o minimalistach.

Czym jest minimalizm?

Chodzi o to, by pozbyć się wszystkiego, co jest zbędne, a zabiera nam miejsce lub czas. By mieć tyle, ile naprawdę potrzeba. Nie więcej. Ograniczyć posiadane przedmioty do tych, które ułatwiają, ulepszają lub upiększają nam życie. A pozbyć się tych, których nie używamy. Dzięki temu jest po prostu łatwiej i lżej. Same porządki w szafach to tylko wstęp do minimalizmu. Na dłuższą metę warto uciec od chęci posiadania więcej i więcej. Lepiej szukać zadowolenia z tego, co już mamy. To w dzisiejszym świecie jest trudne, ale jeśli się uda, to na pewno wyjdzie na zdrowie. Warto postawić na jakość, a nie na ilość.

Minimalizm to jednak nie tylko ograniczanie przedmiotów. To też upraszczanie tego, co robimy. Zmniejszanie liczby obowiązków i zadań, które mamy do wykonania. Trzeba wyeliminować niepotrzebne działania, które zabierają nam cenny czas. A robić tylko to, co dla nas ważne lub konieczne. To dla mnie główne zadanie na najbliższy czas! Zawsze robiłam dużo różnych rzeczy. Sprawiało mi to przyjemność, ale teraz czuję, że muszę po prostu odpocząć.

Dla niektórych minimalizm jest modą, dla niektórych filozofią. Dla mnie jest po prostu praktycznym podejściem, które pozwala uprościć życie. Ortodoksyjną minimalistką pewnie nigdy nie będę, ale wiem, że trochę tej filozofii warto wprowadzić w swoje życie.

Co mnie ogranicza?

Wróćmy do przeprowadzki. Po spakowaniu wszystkiego w kartony, zaczęłam się zastanawiać czego mam za dużo. Ubrania nie są problemem, bo mieszczą się w jednej walizce. Nie mam ich wiele, bo mało kupuję. A to, czego już nie noszę, zazwyczaj komuś oddaję. Kosmetyków też mam mało, mieszczą się w niewielkiej kosmetyczce. Zero szminek, cieni, podkładów, lakierów do paznokci itp. Jakoś nigdy nie czułam, by były mi potrzebne :-). Gorzej jest z liczbą elektroniki i sprzętów kuchennych. Mimo, że od jakiegoś czasu wyprzedaję to, czego nie używam (czasem za cenę równą cenie zakupu, czasem za 1 zł), to i tak planuję pozbyć się jeszcze przynajmniej połowy tego, co mam.

No tak, ale czego mam za dużo? Książek! Lubię je dostawać, kupować, czytać, przeglądać, trzymać na półce. Jednak one sporo ważą i zajmują wiele miejsca. Przy przenoszeniu się, stają się ciężarem i ograniczają mobilność. By poczuć się lżej, muszę ograniczyć moją bibliotekę. Zostawić tylko te książki, do których wiem, że będę wracać. To może być dla mnie trudne, ale jestem przekonana, że warto spróbować. Zaczynam tu i teraz.

Oddam za darmo

Oddam 12 kryminałów Agathy Christie. Są używane, w dobrym stanie, chociaż kartki już trochę pożółkły. Kto ma ochotę? Do wyboru trzy zestawy. Książki dam trzem osobom, które napiszą w komentarzu, że chcą je przeczytać. Kto pierwszy, ten lepszy.

christieWięcej

Więcej o minimalizmie można przeczytać w książce Minimalizm, napisanej przez Leo Babautę, autora bloga zenhabits.net. Książka, jak na minimalistę przystało, jest niedługa. Szybko się czyta, jeden wieczór wystarczy. Więcej czasu potrzeba na przemyślenia ;-). Jest też trochę polskojęzycznych blogów o minimalizmie. Jednym z nich jest blog Ajki: prostyblog.com

Jak będzie?

Sama jestem ciekawa. Do jakiego stopnia uda mi się ograniczyć rzeczy, sprzęty i szpargały? Czy istotnie uproszczę to, co robię na co dzień? Poczuję różnicę? Kto jeszcze chce spróbować takiej zmiany? :-)

 

Tekst nie jest sponsorowany. Sprawdzam jak działa program afiliacyjny Złote Myśli.

Fot. Konsumentalista.pl